piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 41

-Hej dzieciaaaaaa….ki..  Justin zleciał z kanapy  a ja szybko się podniosłam poprawiając bluzkę
-Ciociu!
-Przepraszam !nie wiedziałam  co możecie robić, podniosła dłonie w geście obronnym. Zaśmialiśmy się
-Ok., ja nic nie widziałam
-Bo do niczego nie doszło, zaprzeczył Justin wstając
-Yhym.. Jasne
-No Tak!
-No przecież mówię  że niczego nie widziałam! Puściła do mnie oczko uśmiechając się.  Po schodkach zbiegła mała.
-Mamusia! Powiedziała zaspanym głosem
-Chodź skarbie, kobieta wzięła ją na ręce
-Jak było z wujkiem i ciocią ? byli niegrzeczni ? spojrzała na nas, my się uśmiechnęliśmy podeszłam do Justina i zawiesiłam się na jego ramieniu.
-Było Super ! robiłam z ciocią ciasteczka !
-Naprawdę ?  a zostawiliście dla mnie?
-Jasne!
-A mogę dostać, bo jestem bardzo głodna.?
-Możemy dać dla nich ciasteczka? Mała szepnęła do mnie
-Myślę że przymkniemy na to oko. ;)
-dobrze! Chodź są w kuchni, Sky pociągnęła mamę za rękę do kuchni, my poszliśmy za nimi. Wyjęłyśmy ciasteczka i postawiłyśmy je na stole
-Hm.. są dobre. Mała podeszła do mnie i przytuliła się do moich nóg
-Zasłużyłam na miano cioci! Powiedziałam podekscytowana
-Oczywiście że tak !Skyler, poproś wujka żeby dobrze zajął się ciocią, to może następnym razem jak przyjadą to przywiozą ci małego bobasa.
-Tak tak tak! Wujek! Zajmij się ciocią ! mała zaczęła skakać po kuchni. Justin oplótł dłonie na moim brzuchu
-Robie co się da.
-Justin! Walnęłam go z łokcia
-No co ? wszyscy wybuchli śmiechem
-Nie śpieszcie się, bawcie się młodością, Pattie by oszalałą gdybyście teraz jej oznajmili takie cos.
-HAh… a co do zabawy, Stef, jedziemy dziś na imprezę
-Serio? O której ?
-20
-Zostaniecie na herbacie czyj uciekacie ?
-Będziemy już jechać .przytaknął Justin
-Nieee.. krzyczała Sky
-Musimy już iść robaczku.. przykucnęłam obok jej drobnego ciałka
-Dziękuję że się zaopiekowaliście Sky, nie wiem co bym bez was zrobiła
-Nie ma problemu, było Fajnie.
-Jeszcze  raz dziękuję
-Jest ok.
-Mała ! chodź się pożegnać ! Mała przybiegła i rzuciła sina szyje Justinowi
-przyjedziecie  jeszcze ?
-Jasne
-A z Bobasem ?wszyscy się zaśmieliśmy.
-Zobaczymy, ok.?
-Kocham cię
-Awww. Ja cię też Aniołku.  Sky  z rąk Justina przeszła na moje.
-Kocham cię.
-ja cię też. Odstawiłam małą
-Dowidzenia. Powiedziałam i wyciągnęłam dłoń do kobiety jednak ona to zignorowała i   mnie przytuliła, poczułam się… miło
-Pa, dzieciaki. Potem przytuliła Justina
-Pa! Krzyknęliśmy i udaliśmy się do samochodu. Po 5 minutach jazdy nieśmiało zapytałam
-Justin, kochasz mnie ?
-Co to za pytanie, Oczywiście że tak! Uśmiechnięta opuściłam samochód Fanki stały pod hotelem  więc, Justin pojechał  do podziemnego parkingu.  Gdy byliśmy już w swoim pokoju od razu wpadł  Alfredo z chłopakami.
-Cześć gołąbeczki
-Hej. Chłopcy jak mnie zobaczyli śmiechem..
-A wam co ?
-Ale cię… komary pogryzły.. dławili się śmiechem , nie wiedząc o co chodzi podbiegłam do lustra i zobaczyłam http://www.tipy.pl/art/815_big.gif
-Kurwa Bieber ZABIJE !
-No co?
-Jajeczko! Te debile dalej się śmieli
-To nie róbcie jajecznicy tylko się ubierajcie i zwijamy na imprezę.
-HAH… udałam sarkastyczny śmiech.. Wynoście się stąd!  Chłopcy wyszli a ja stanęłam przed szafą.
- Co ja teraz założę. Huh? Justin podszedł do mnie objął mnie od tyłu i oparł brodę o moje ramię.
-Najlepiej nic
-Ok.  Pójdę nago, zaczełam zdejmować koszulkę.
-Mrr… oblizał usta patrząc na mnie, byłam w samym staniku.
-Serio?? Mam iść nago??
-Możesz iść, ale do łóżka.
- Bieber!
-No dobra ^^. A ty w czym idziesz?
-jeszcze nie wiem
-A za ile wychodzimy ?
- 1,5 godziny.
-Jesteś głodny?
-Trochę
-Zamówimy coś ? na co masz ochotę ?
-Na ciebie przywarł do moich ust
-A ja na pizzę.
*
 Wyszliśmy z klubu, postanowiliśmy  się przejść, ponieważ nie mamy daleko. Chłopcy strasznie krzyczeli, razem z dziewczynami ich uciszaliśmy ale oni wariowali, skakali i się śmieli z byle czego. Złapałam Justina za rękę by  nie robił tego co oni bo  w każdej chwili z krzaków może wyjść paparazzi, a był już trochę pijany. Po niecałych 10 minutach byliśmy w hotelu, od razu walnełam się na łózko, a Justin obok mnie, Zadzwonił tel Justina,
-Yhym.. dobra.. ahaah Już idę.
-Co jest ? zapytałam nie otwierając oczu.
-Alfredo Mizia się z Kwiatkiem myśląc że to jego nowa dziewczyna
-Boże co za patologia,  Justin musnął mnie w policzek
-Zaraz wrócę.  Nie miałam siły czekać, od tańca strasznie bolały mnie nogi, zasnęłam
  Z rana obudził mnie telefon, szybko odebrałam nie chcąc budziś śpiącego Justina.
-Halo ?
-Hej Maleńka !
-Ryan?
-No no, brata nie poznajesz??
-Poznaje.. poznaje, tylko .. co tak wcześnie  ?
-Bo mam świetne wieści !
-Jakie ?
- Dostałem się na studia do  Massachusetts Institute of Technology
-Serio??
-TAK ! DZIŚ OTRZYMAŁEM ODPOWIEDŹ !
-Wow. Gratuluję.
-Słuchaj, musze kończyć, odezwę się później  Kocham cię , Pa !
-Też cie kocham pa.
 Opadłam na łóżko i przetarłam oczy
-kogo tak kochasz? Zdradzasz mnie?
- To Ryan.
-Yhym. Co chciał ?
-Dostał  się do Massachusetts Institute of Technology
-Wow.  Justin wsunął  rękę pod moją szyję a ja się na niej położyłam
- A jak się spało ? moja ręka jeździła po jego nagim torsie
-Nie wiele spałem bo Fredo  mi nie dał
-Haha..
-Dziś AM koncert i Sesję zdjęciową a jestem padnięty
-Wychodzą imprezy. zaśmiał się melodyjnie,  moje palce jeździły po małym tatuażu.
-Justin?
-huh?
-Mam pytanie
- Wal
-Co oznaczają twoje tatuaże ?
-Ten ? pokazał na koronę , przytaknęłam
-Ten , oznacza szacunek do króla Popu. Czyli Michaela Jacksona ( wymyśliłam to )
-U.. a ten..
-To data urodzin mojej mamy. „Believe” oznacza mój nowy album bo jest dla mnie bardzo ważny. Sowa   jest wzorem  restauracji “Hooters”. Ponieważ jako młodziak lubiłem tam przesiadywać. ( tak wyczytałam na Internecie) Indianin na łopatce zrobiłem dla dzidka bo jak mieszkałem w Stratford to co piątek wieczór zabierał mnie na mecze hokeja drużyny Culliton.    Róże i dłonie na łydce przedstawiają moją silną wolę , Jezus moją wiarę i  religijność.  Ten tu… pokazał na tatuaż pod pachą.  To  w języku hebrajskim „ Jezus” a ten telewizorek.. zaśmiał się ..  oznacza muzykę. Dokładniej jest to japoński symbol Kanji. Zrobiłem go w Japonii
-A tan na biodrze ?
-Ten ? obniżył bokserki pokazując tatuaż.. lekko się zaczerwieniłam  Justin się zaśmiał pocałował mnie w nos i się położył
-To jest tradycja..  każdy w mojej rodzinie ma wytatuowanego takiego ptaka.  To był mój pierwszy, zrobiłem go sobie w wieku 16 lat z tatą.
-Wow, po co ci tyle, ?
-Kochanie, każdy coś dla mnie znaczy. Są dla mnie ważne
-Chcesz mieć więcej ?
-Tak
-Ja też chcę.
-Jaki ?
Twoje motto
-Jestem Sexi ? zaśmiał się
-Nie  „ Never Say Never “ na karku
-Hmm..
-To boli?
-Nie…
-Kocham cię.
-WSTAWAĆ !!!!!  do drzwi dobijał się Scooter.
-Ok., ja idę wziąć prysznic. Weszłam do łazięki, rozebrałam się i weszłam do kabiny, ciepła woda spływała po moim ciele, nałożyłam szampon malinowy na swoje włosy i nagle usłyszałam pukanie
-Stef.! Musze siusiu. Mogę wejść? Chciałam zaprzeczyć ale przecież przez  drzwi od kabiny prysznicowej  nic nie było widać oprócz kontur mego ciała.
-Dobra ale się nie patrz! Usłyszałam jak drzwi się zamykają,  spłukałam głowę.  Byłam trochę skrępowana wiedząc że Justin nie odpuścił by sobie patrzenia na mnie
-Justin nie gap się !!
-No nie patrzę przecież. Postanowiłam się z nim podroczyć, cała się spłukałam
-Justin mogę już wyjść?
-TAK!  Justin niemal że krzyknął   Wychyliłam głowę.  Justin siedział na zamkniętej klapie toalety
-Kochanie przyniesiesz mi bieliznę ? od razu wstał  i pobiegł w tym samym czasie ja miałam wystarczająco by wyjść i zakryć się ręcznikiem. Justin wbiegł do pomieszczenia i widząc mnie w ręczniku  posmutniał.  Zaśmiałam się, Podszedł do mnie i musnął moje usta, popchnęłam go do tyłu dalej całując  jego usta. Justin przekroczył drzwi łazienki odepchnęłam go od siebie i się zaśmiałam.
-Dziękuję kochanie  zamknęłam drzwi przed jego nosem zostawiając go tam oburzonego
-Ej! Nie ma tak !! walił pięściami w drzwi.
-Ups! Syknęłam i zaczęłam wycierać włosy, nałożyłam bieliznę i  maznęłam rzęsy tuszem wtarłam w swoje ciało kokosowy balsam.
-Kurde ! nie mam ciuchów.!wysyczałam sama do siebie, owinęłam się ręcznikiem i pocichu wyszłam  Justin leżał na łóżku i przeglądał cos  w telefonie, szybko podeszłam do szafy i wyjęłam ciuchy. Odwróciłam się  tuż za mną stał Justin wystraszyłam się i się cofnęłam przez co się walnęłam głową w szafę.  Bieber oparł dłonie   po obu stronach mojej głowy.
-Myślałaś że przede mną uciekniesz?
-Y.. Justin  ja żartowałam …uśmiechnęłam się słabo
-Ehemn..
-Justin odsuń się
-Ależ dlaczego
 -Bo jestem w < chwila olśnienia> samym ręczniku.. Przegryzł wargi i zlustrował mnie wzrokiem.
-Jakoś mnie to nie rusza.
-No Justin
-No słucham  drażnił się ze mną
-Odsuń się.
-Ale ja nie chcę.  Naparł na mnie, nasze czoła się stykały.  Justin lekko przegryzł moją wargę, przyciągnęłam go za kark bliżej siebie pogłębiając nasz pocałunek.  Justin wziął mnie na ręce i położył na łóżku Ne przerywając pocałunku.  Justin był nade mną Jeździł dłonią po mojej szy. Jego dłon jechała na mój dekolt,  wsunął palec pod mój ręcznik tym samym go zdejmując, od razu spojrzał w dół
-Oszustka. Zaśmiał się lekko
-Ups..? Powiedziałam rozbawiona
-Ale takie widoki  też mi się podobają. Powiedział nie odrywając wzroku od mojego  biustu. Justin oparł się na jednej dłoni a drugą jeździł po moim brzuchu, zdjęłam jego koszulkę i ujrzałam ten boski tors, jak on w takim wieku wyrobił taki ośmiopak ? Justin widząc że mi się podoba i nie protestuję  położył się na mnie i lekko ocierał się swoim ciałem o moje co doprowadzało mnie do szaleństwa! Chłopak  lekko całował moją szyję zjeżdżając na mój dekolt, przycisnęłam jego twarz do swojego ciała chcą więcej, Jego ręka  spoczywała na moim tyłku, lekko zaciskał rękę szczypiąc mnie w pośladki.  Podniosłam go chcą pocałować go w  malinowe usta.  Jego język był obłędny. Jego ręce wjechały pod moje plecy szukając zapięcia od stanika  podniosłam się lekko dają mu lepszy dostęp do zapięcia. Bieber rozpiął mi stanik
-JUSTIN JEDZIEMMMM..  szybko zakryłam się kołdro
-Kurwa Scoot!!! Wrzasnął Justin, Speszony Scooter wybiegł z pokoju
-Nic nie widziałem !!
-Ughhh… Justin był widocznie wkurzony zepchnęłam go z siebie i przytrzymałam stanik  Justin spojrzał na mnie zawiedziony
-Zapniesz? Powiedziałam wskazują na zapięcie od stanika
-Wolałbym odpinać !! zaśmiałam się
-Musimy jechać,  Justin zapiął mi stanik i pocałował w policzek
-Dobra koniec tych czułości! Krzyczał przez drzwi
-SCOOTER!!!! Krzyknęliśmy równo
 Zeszliśmy na dół do restauracji., gdzie byli już wszyscy z Team’u , przywitaliśmy się usiedliśmy i zaczęliśmy jeść, nagle Justin wysmarował mój policzek dżemem
-Kochanie jesteś trochę brudna, chodź  wytrę cię.  Wszyscy wybuchli śmiechem . wystawiłam policzek myśląc że wytrze go serwetką natomiast po chwili poczułam język Justina  na swoim policzku, lizał mój policzek zaśmiałam się i zamknęłam oczy. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze-Już wyszczerzył się, wszyscy się śmiali
-Wariat!
-Ale twój.!


************** 
 Hej, hej. jeśli macie jakies pytania czy coś to zapraszam tutaj :
 @MerryMeeJBieber





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz