Ryan ? Nigdy go takiego nie widziałem usiadł podparł ręce o kolana
i chwycił się za głowę płakał tak jak
i Kamil. Ush , Rori i Pattie
próbowali być twardzi lecz było widać że jest im ciężko. , mijały
godziny a chodziłęm z kąta w kąt ,
lekarze nie wychodzili z Sali wkurzyłęm
się i kopnąłem krzesło.
-Jebany szpital !
-Justin spokojnie !
- Nie będę spokojny do póki
nikt mi nie powie co z nią jest!!
Krzyczałęma z Sali wyszedł Lekarz
wszyscy do niego podbiegliśmy a
on zaczął mówić. Bałęm się to było jak czekanie na wyrok.
-Pani Stefani jest w
bardzo złym stanie . Straciła bardzo dużo krwi, walczyliśmy do
końca ale… na razie jest w śpiączce ,
lecz to nie koniec złych wieści, Podczas badań wykryto u niej raka skóry na rękach, pocieszające w tej sytuacji jest
tylko to że czarniak nie jest szkodliwy i da się go usunąć bez żadnych
problemów. Na razie jednak musimy poczekać aż się wybudzi . Moje oczy znów
napełniły łzy Ryan chwycił się za głowę
i przeklął .. odszedłem usiadłem na krześle i tempo wpatrywałem się w
ścianę mama usiadła obok mnie
-To moja wina ! mama
chwyciła mnie za głowę i przysunęła do siebie .. gładziła mnie po włosach
-Nie mów tak kochanie
-Gdyby nie ja ona by
tu nie wylądowała
-Jus.! To nie twoja wina !
płacz jej nie pomoże ! bądź silny
! wtrącił się Ush. Po 20 minutach
Lekarze powiedzieli że można wejść do
niej. Natychmiast wstałęm i poszedłem do
Sali. , otworzyłem drzwi i ujrzałem ją …
mojego małego umirającego Aniołka . Byłą taka blada i bezbronna. Do jej ciała
było przyczepione mnóstwo rurek. Moje
oczy pochłonęły łzy. Podszedłem do jej
łóżka i chwyciłem jej zimna dłoń .. usiadłem obok na krześle nie puszczałem jej dłoni wpatrywałem się w jej bladą ale piękną
twarz mijały godziny a ona się nawet nie ruszyła
-Justin ? Jedziemy do domu. Mama weszła
-Nie! Nigdzie bez
niej nie jadę !
-Just. Wiem że ci ciężko ale jutro szkoła.
-Mamo ! Nie Niepojadę jutro do szkoły. ! błagam…
- No dobrze ale chodź chociaż się przebrać , umyć i zjeść,
Jak Stef się obudzi nie będzie
chciała cię zostać śmierdzącego.
Zaśmiała się , lekko się uśmiechnąłem
-Tak, masz rację , ale za godzinę tu wracamy.!
-Dobrze ..
-Zaraz wrócę mała….
Szepnąłem i wyszedłem z Sali
** Z PUNKTU WIDZENIA 3 OSOBY ***
Mijały godziny, dni
miesiące a dziewczyna się nie budziła,
chłopak walczył, był wrakiem człowieka bez niej był nikim ! Jego plan dnia był prosty! Szkoła szpital,
szpital szkoła , czuwał przy mniej całe dnie, w szkole był nieosiągalny , na
jego twarzy nie gościł już uśmiech, tylko ona umiała sprawić by się pojawił .
obwiniał się o wszystko. Jego serce
kruszyło się z dnia na dzień po szkole
od razu szedł do szpitala siadał przy jej łóżku i z nią rozmawiał wiedział że go słyszy , kładł się obok niej i
opowiadał jej o swoich uczuciach i wydarzeniach, lekarze tracili nadziję że się obudzi
lecz on się nie poddawał ! dla jej całej rodziny była to wielka Trauma. Nikt nie mógł
normalnie funkcjonować , bali się że nie nadejdzie dzień w którym ona się obudzi…
** OCZAMI JUSTINA ***
Zadzwonił ostatni
dzwonek spakowałem książki do plecaka i
ruszyłem przed siebie nagle drogę zaszłą
mi Hilary odkąd Stefani jest w szpitalu
przystawia się do mnie znowu
-Hej Justinuś . co robisz wieczorkiem ?
-Nie twoja sprawa
-Justinku powiedz…
-Jestem w szpitalu
-Ehh.. a ty znowu do
tego szpitala ? Zrozum że ta suka zdechnie ! to jest tylko kwestia czasu !
-Zamknij mordę !! Krzyknąłem zagotowało się we mnie
-Ona nie jest żadną suką !
jest w 100 % lepsza od ciebie !
Nie dorastasz jej do pięt plastiku ! Więc zabieraj tę swoją plastikową
dupę i Spierdalaj !!
-Jeszcze tego pożałujesz ! powiedziała i odeszła zdenerwowany wsiadłem do samochodu rzuciłem plecak na tył i oparłem głowę o kierownicę
-Nie becz Justin! Tylko jedź do swojej królewny ! powiedziałem i odpaliłem silnik auta.
Zatrzymałem samochód
na szpitalym parkingu, jak codziennie zatakowali mnie
fotoreporteży i zaczeli zadawać
pytania „ Czemu ona jest dla ciebie taka
ważna ?” „ Czy coś cię z nią łączy ?” „ Czy to prawda że już nie kochasz swoich
Beliebers ?” olałem to i wszedłem do
środka. Przechodząc przez korytarz zaszedłem na recepcję
-Cześć Van :)
-Cześć Justin :)
-Wiadomo już coś ?
-Bez zmian :(
zrobiłem smutną minę
-Nie martw się .Będzie dobrze !
-Tak dziękuję … powiedziałem i ruszyłem ku
Sali 567 wziąłem głęboki
wdech i wszedłem ujrzałem……
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz