sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 1

Jest piątek. Dziś rodzice w końcu wracają z 2 tygodniowej wyprawy z Maroko, mają być za pół godziny. Bardzo się za nimi stęskniłam, dobra nie mamy takich dobrych kontaktów, ale sami wiedzą, że kiedy są w domu mnie uszczęśliwiają, żałuje, że nie mamy takich kontaktów jak kiedyś. Wcale nie rozmawiamy, bo mają za dużo pracy, ale nie mam do nich za to żalu. 
Wysprzątałam dziś cały dom, Rayan jak zwykle się rozsadził na kanapie i oglądał. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy się wydurniać biliśmy się na poduszki ganialiśmy po całym domu i krzyczeliśmy. Aż Rayan się zmęczył i powiedział, że idzie oglądać dalej a ja poszłam po coś do picia, nalałam soku do szklanki i ruszyłam w stronę pokoju aż usłyszałam to, co mówią w telewizji „ jesteśmy w Warszawie, gdzie właśnie był okropny wypadek, Samochód osobowy poślizgnął się na i wjechał na przeciwny pas, Przez co Tir go zepchnął w rów. Samochód jest strasznie zmiażdżony. Osoby będące w Samochodzie osobowym to Nijacy Barbara i Harry Smith, niestety nikt w tym koszmarnym wypadku nie przeżył. Następne informacje dotyczące tego wypadku podamy, gdy tylko dowiemy się coś więcej..”•Momentalnie Szklanka wyślizgnęła mi się z rąk a ja jak głupia upadłam na podłogę i zaczęłam Beczeć, Rayan od razu do mnie pobiegł i mnie przytulił, przeniósł mnie na kanapę. Siedziałam i płakałam. Rayan głaskał mnie po włosach i mówił, że będzie dobrze, wiedziałam, że też ma łzy w oczach, ale chce być twardym. W głowie miałam mentlik, nie mogłam nawet się ruszyć, przed oczami miałam tylko Rodziców. W tej chwili moje życie nie miało sensu. Nie wiedziałam, co teraz z nami będzie. Przecież nie mamy nikogo. Co się z nami stanie? Pójdziemy do sierocińca? Nie pozwolę żeby mi zabrali jeszcze Ryana.!!Nie wiem, do której tak siedziałam, ale wiem, że długo… zasnęłam.
Na zajątrz obudziłam się z strasznym bólem głowy. Leżałam w swoim łóżku to znaczy, że Rayan mnie tu przyniósł. Wstałam, wzięłam nowe ciuchy i poszłam do łazienki, to, co zobaczyłam w lustrze przeraziło mnie. Rozmazany makijaż, Podkrążone oczy blada cera i rozczochrane włosy. Szybko zdjęłam z siebie ubrania i wzięłam szybki zimny prysznic. Włożyłam nowe ciuchy


http://www.polyvore.com/cgi/set?id=72552635&.locale=pl


i zeszłam na dół. Ray. Już nie spał, siedział i pił kawę. Podeszłam do niego i się przytuliłam. Przeszkodził nam dzwonek poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i ujrzałam jakiegoś faceta 
-witaj ty pewnie jesteś Skyler…
-Yyy tak. W czym mogę pomóc?
- Musimy porozmawiać mógłbym wejść? 
Bałam się go wpuścić nie wiedziałam, o co chodzi
- Proszę
Wszedł. Rayan wstał i się z nim przywitał, po czym zaprowadził go do salonu, poszłam za nimi. Koleś usiadł my też przytuliłam się do Ryana.
-Jak pewnie zastanawiacie się, kim jestem? To tak nazywam się, Mike Nills i jestem z opieki społecznej, bardzo mi przykro z tego, co się stało wczorajszego wieczoru
Łzy napłynęły mi do oczu.
-Niestety nie możecie sami mieszkać i przeglądałem wasze akta <nie wiem jak to się nazywa> i widzę, że nie macie tu nikogo z bliskich. Wiem to trudne, ale musicie się spakować i będziecie mieszkać w Naszym ośrodku.
- CO!!!?????????
Nie wytrzymałam, wstałam .
- Nie!! Nierozdzieli nas pan!! Straciłam rodziców nie zabierze mi pan i go!•- Spokojnie nie chce was rozdzielać. Po prostu nie możecie mieszkać bez opieki. Dryńń Dryńń
Zadzwonił jego telefon odebrał
-Tak ?
-Naprawdę ?
-Kiedy będzie?
-No dobrze to my poczekamy na niego tutaj.
-Cześć
Dzieci mam dobrą wiadomość. Mocniej wtuliłam się w brata.
- Okazało się, że macie jeszcze 1 osobę, u której moglibyście zamieszkać.!
Nie wiedziałam, o kogo chodzi.
-Kto to? zapytał Rayan
-Usher Terry Raymond
-Ush? Zdziwiłam się ale i się ucieszyłam, to brat mojego Taty znam go bardzo dobrze kiedyś jeździłam do niego na każde wakacje z Ryanem . Rodzice pokłócili się, nasze kontakty się zerwały. Zapomniałam o nim zupełnie!
-Tak. Znacie go Prawda?
- Tak ! odpowiedzieliśmy chórem
Nagle do domu wpadł wysoki i przystojny mężczyzna
- Dzieciaki!! Krzyknął i do nas podbiegł i mocno przytulił ucieszyłam się mocno go ścisnęłam! I zaczęłam płakać!
-Ciii.. nie płacz mała będzie dobrze zamieszkacie u mnie.
Wujek poszedł do tego faceta a ja z Bratem na górę poszliśmy do pokoju Ryan się położył a ja obok niego przytuliłam się do niego, a on objął mnie ręką. Leżeliśmy tak długo aż usłyszałam trzaskające drzwi i jak ktoś wchodzi po schodach, drzwi się otworzyły a w nich stanął wujek. Usiedliśmy. Usher usiadł na skraju łóżka i zaczął
-Posłuchajcie. Wiem, że jest wam Ciężko mnie też, to przecież mój brat i szwagierka. Ale musimy patrzeć w przyszłość oni nie wrócą a wy musicie pójść dalej do szkoły rozwijać się i normalnie żyć wiem to nie będzie łatwe, ale przejdziemy przez to razem. Jak dobrze wiecie mieszkam w Kanadzie, mam żonę Rihannę i córkę Kamill pamiętacie ją no nie? No i mam takie pytanie czy chcielibyście z nami zamieszkać, wiecie jestem tu ostatnią osobą.
-Tak ja chcę, wolę to niż sierociniec. Odpowiedziałam
-Tak Ush. Chcemy.
-No dobra dzieciaki. To idźcie się pakować.
-Ale co z….
- Pogrzeb będzie już jutro, nie ma, co zwlekać. Przykro mi.
Popłakałam się, Wujek mnie przytulił 
-Cichutko… Idźcie się pakować weźcie wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy po resztę przylecą moi ludzie.
Wstałam i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i wyjęłam walizki z szafy, zaczęłam pakować wszystkie ciuchy. Gdy skończyłam była już 17.Przygotowałam ciuchy na jutrzejszy pogrzeb i wzięłam kartony zaczęłam pakować wszystkie ramki na zdjęcia i takie duperele, gdy do kartonu wkładałam mniejsze pudełko wypadło z niego Parę zdjęć. Podniosłam je i do oczu napłynął mi łzy. To były zdjęcia z dzieciństwa jak z rodzicami spędzaliśmy czas codziennie, jak co wieczór mówili mi „dobranoc kochanie”. Położyłam się na łóżku a zdjęcie gdzie staliśmy wszyscy razem przyłożyłam do serca. W pewnej chwili do pokoju wpadła Meg. Od razu podbiegła i mnie przytuliła
- Skarbie, tak mi przykro…
Nic nie mówiłam tylko płakałam jej w rękaw. Po dłuższej chwili odezwałam się 
-Meg?
-Tak ?
-Ja wyjeżdżam
-Co ?
-Bo wiesz ja nie mam żadnej rodziny prócz Wujka Usher w Kanadzie a ja ….. kolejna fale łez przypłynęła mi do oczu.
- Ja nie chce iść do domu dziecka 
-ciii… ok.. będziesz przyjeżdżała, są przecież telefony, skype i poczta.
- Dziękuję kocham cię,!
- Ja cię też Stef. Megan posiedziała jeszcze godzinę i musiała iść do domu. Powiedziała, że jutro o 9 rano będzie i że pójdzie z nami na pogrzeb, zgodziłam się. Po wyjściu Megan wzięłam czyste ciuchy z szafki i świeżą bieliznę i poszłam pod prysznic. Weszłam do łazienki zdjęłam z siebie ciuchy i rzuciłam je w kąt stanęłam przed lustrem i zadałam pytanie”, dlaczego?, Dlaczego właśnie mnie zabierasz ich? Przecież i tak się nie dogadywaliśmy dobrze?! Nie musiałeś mi ich zabierać!!! Dlaczego!!?”
Upadłam na podłogę i poraz kolejny dziś zalała mnie fala płaczu. Pomyślałam „ Ja nie byłam z nimi tak bardzo zżyta, nie przeszliśmy razem dużo, praktycznie się nie znaliśmy tak to można ująć, nigdy ich nie było w domu, zawsze byliśmy sami to Ryan mnie wychował on mnie wszystkiego nauczył nie rodzice” podniosłam się weszłam pod prysznic a ciepła fala gorąca przeszła przez moje ciało. Umyłam się i ubrałam włosy związałam w niedbały kucyk i wyszłam do pokoju. Położyłam się i zgasiłam lampkę przy łóżku. Leżałam w stronę okna, lubiłam przed spaniem wpatrywać się w księżyc i gwiazdy. 
-Dobranoc Mamo i Tato. Zamknęłam oczy i morfeusz zabrał mnie do swojej krainy. W nocy obudziłam się całą spocona i przerażona. Zapaliłam lampkę i zobaczyłam, że jest dopiero 3 nad ranem, spróbowałam się położyć i dalej zasnąć, ale nie chlory mi się to nie udawało. Wstałam i poszłam do pokoju obok. Pukam nic. Pewnie śpi. Weszłam i usiadłam obok Ryana na łóżku.
-Ryan. Śpisz?
-śpię a bo co ?
- Mogę spać z tobą ?
-Jasne wskakuj. Położyłam się obok i przytuliłam się do niego. Przy nim jestem zawsze bezpieczna, zasnęłam.




***

Hej Mam nadzieję że się podoba :) 
Komętujcie :) 

2 komentarze: